Zespół Roberto Piazzy przyjechał do Kielc żądny rehabilitacji za gładką porażkę w
Radomiu. I od pierwszych
piłek zdominował gospodarzy. Na pierwszej przerwie technicznej już miał w zapasie cztery punkty i choć po powrocie na parkiet przewagę stracił (8:8), równie szybko ją odzyskał. Liderem gry jastrzębian w tym fragmencie spotkania - niemal bezbłędny w ataku i skuteczny w polu serwisowym Mateusz Malinowski. Po drugiej stronie siatki swoich kolegów do walki próbował pobudzić Adrian Buchowski, to po jego dwóch udanych atakach na chwilę zrobiło się emocjonująco (20:22), ale ... tylko na chwilę.
Drugiego seta Effector rozpoczął od prowadzenia 2:0 i nagle zupełnie przestał grać. Przewaga przyjezdnych w tej partii sięgała ośmiu, a w kolejnej nawet dwunastu (8:20) "oczek". Dość powiedzieć, że w trzeciej odsłonie gracze Dariusza Daszkiewicza kończyli swoje ataki z zaledwie 23-procentową skutecznością...
W sobotę (godz.17) rozegrają ostatni w rundzie zasadniczej mecz wyjazdowy. W Kędzierzynie-Koźle zmierzą się z Zaksą.
Effector Kielce -
Jastrzębski Węgiel 0:3 (22:25, 16:25, 16:25)
Effector: Pająk (1), Krzysiek (5), Bieniek (7), Maćkowiak, Buchowski (7), Staszewski (3), Sufa (libero) oraz Janusz, Jungiewicz (9), Takvam (3), Penczew (5)
Jastrzębski: Masny (2), Malinowski (18), Pajenk (12), Czarnowski, Quesque (12), Gierczyński (8), Wojtaszek (libero) oraz Kańczok, Kosok (6), Filippov
Sędziowali: Tomasz Flis i Maciej Kolendowski (obaj
Kraków)
MVP meczu: Mateusz Malinowski (Jastrzębski Węgiel)